czwartek, 12 lipca 2012

We are people, but sometimes...

Jesteśmy ludźmi którzy nie wiedzą kiedy kochają i nienawidzą, którzy mogą nawet robić to w tym samym momencie, jak? Nie mam pojęcia, słońce dziś już zachodzi, a ja znowu czuję się słaba, nie mogę ratować innych jeśli nawet nie umiem uratować samej siebie, czy idziesz teraz? czy opuszczasz mnie? czy zostawisz mnie na długo? Możesz jeszcze sobie przypomnieć jak siedziliśmy na ławce patrząc sobie w oczy, a dziś jesteśmy już dwiema innymi osobami, nie pamiętającymi siebie i nie czującymi nic, ale nadal mi się śnisz, jaki wczoraj scenariusz ułożył mój mózg, pytasz? otóż o 11:32 dostałam od ciebie wiadomość , cześć, przepraszam, nie chciałem żeby tak wyszło, nie będę już robił takiego gówna, nie będe się niszczył, palił, pił, ćpał ale wróć, znów kochaj i nie zostawiaj mnie. Potem wstałam i wszystko się skończyło, rozczarowanie i smutek, ale potem obojętność, nie czuje nic do ciebie, a raczej nie mogę czuć, zagrałeś nie fer, wygrałeś i zostawiłeś, nie pozwole ci teraz jeszcze być dla mnie kimś ważnym, wolała bym spłonąć na stosie, krtań zapchana, mokre powieki, ale takie jest życie, łagodne i szpiczaste, no i bomba. Ale fiesta mor pador senior.  Nie czuje tego co czułam, nie kocham, nie lubię, ale nadal pamiętam, ale wszytskim mówie że już nic nie ma, że już nic nie pamiętam, że przeszło z ostatnią burzą, ale siedzi, nic wielkiego żeby jeszcze zapłonęło ale coś, to jak noworodek po aborcji, zawsze zostaje po nim malutki ślad.. smutno trochę nie?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz