czwartek, 12 kwietnia 2012

Przyznaję..

.. że się poddałam, po prostu nie dałam rady. Choć nadal moje myśli są jak zielona herbata z cókrem miłosnym, myślę o tobie jak o przedmiocie martwym, choć w moim sercu nadal grasz tak wielką rolę, gdy pomyślę że może ujżę cię w przeciągu 2 dni, jestem wręcz radosna.. choć tak bardzo chciała bym żeby ta wieść była mi błogo obojętna, gdy cię ujżę, znów wszytsko stanie do gardła, znów zachce się wszystkiego co jest wręcz niewykonalne, to powinno być karalne. Teraz dużo czasu myślę o tym że chciała bym zapomnieć, jak pięknie, monotonnie zapomnieć, lecz gdy przemyślę to głębiej, już wiem że choć było dominująco wiele złych chwil to chciała bym żeby to wróciło, nawet z tymi złymi, bo wtedy miała bym i dobre. To wszytsko potoczyło się tak nie świadomie, praktycznie nie miałam pojęcia co się działo, dopiero teraz wiem że gdy twój cień krzyżował mój mogłam temu pomóc, mogłam sobie pomóc, lecz przemilczałam, dla jakiej sprawy? nie mam pojęcia.. głupiej i nie rozwarznej, jak u dziecka, to nie miało sensu, moje zachowanie, bo przecież byłam tak blisko, a teraz.. mam tylko wyobraźnię i wiarę na lepsze jutro, tak.. wiarę.. na lepsze.. wiarę.. mało dochodzące.. bo właściwie do mnie nie dochodzi że ja i ty już nie możemy istnieć.. bo nie udało się.. a tutaj staranie jednej osoby nie zdziała dużo.. bą włajaż dziś już tylko sok z jabłek i aparat może mi coś pomóc ..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz