"Ktoś bezszelestnie stanął za nią. Caro widzi niewyraźne odbicie w sklepowej witrynie. Uśmiechnięta kobieta w kapeluszu. Zoe. Caro się odwraca. Nikogo nie ma. Pędzi do domu. Czuję stóżkę potu na plecach. Gdy staje w progu, już wie. Coś co było, odeszło na zawsze. Z sypialni wychodzi zapłakana Flavia. -Och, pani Caro- mówi. Caro patrzy na brązową torbę, którą trzyma w dłoni. Upuszcza ją, bowiem wiedziała że wtedy przy witrynie ostatni raz porzegnała ją jej uśmiechnięta, zawse w kolorowej sukni, Zoe, jej mama".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz